* Donald McCullin (ur. 9 października 1935 w Londynie) – fotoreporter, Tworzy niemal wyłącznie w medium czarno-białym. Stał się pierwszym w historii fotoreporterem odznaczonym Orderem Imperium Brytyjskiego. (Wikipedia)



pierwsze ,,pstryki"

   

  --już jako  chłopiec pstryknąłem pierwsze zdjęcie, Aleksander -rodzic, fotoamator pokazał...

                                                                                                                                            ... co ... jak ...  

    - w domu gdzie mieszkaliśmy, -stare budownictwo pełne zakamarków, komórek

 -wygospodarzył ciemnię fotograficzną z prawdziwego zdarzenia z pełnym wyposażeniem, powiększalnik maskownica, koreks i inne niezbędne akcesoria.

   

Wówczas, lata 60-te  pojęcia; -digital, auto-fokus, matryca, zapis cyfrowy, preselekcja czasu/przysłony, symulacja ekspozycji no i ... internet nie istniały!

 -Wszystko było inne.... i zgoła nie-oczywiste.

 

 Dekadę potem:

                 -cudowne lata 70-te  moja już bardziej świadoma obsługa aparatu fotograficznego.

Nadzwyczajne również z perspektywy muzyki jaka wówczas rozbrzmiewała,  grona przyjaciół, wieku młodzieńczego                                                                                                                                                            ...cały świat należał do nas! 

 

Kiedyś każde naciśnięcie migawki łączyło się z analizą, namysłem. 

 Materiał światłoczuły, - błona gdzie mogłem wykonać 35-36 pstryków  na jednym filmie  -więc uwieczniałem  tylko ważne, np. rodzinne wydarzenia.

 

 -aparat na klisze uczył myślenia, szacunku dla kadru każda klatka była cenna.

 

    

 Dziś, poza nieograniczoną ilością zdjęć jakie mogę zrobićale co bardzo, bardzo praktyczne. -Nie muszę zastanawiać się jaki film  (jakiej czułości)  będzie pasował do planowanych zdjęć. -To tak jakbym miał w aparacie wszystkie dostępne błony fotograficzne świata! -genialne !!!



 

W latach 1966-73 pstrykałem aparatem rodzica, -Zorka4.  To właśnie na tym sprzęcie zrozumiałem zależność czasu, przysłony, czułości filmu itd.

 

Rok 1974.

-Spełnione  marzenie:

     -własna lustrzanka! -Zenit E.

Wycieczka turystyczna!??  -do Mińska. 

 Zaraz potem, powiększalnik jak również pozostałe wyposażenie  niezbędne  do samodzielnej obróbki w ciemni fotograficznej. Mieszkałem już wówczas na ,,swoim" /nowe budownictwo/ rolę ciemni pełniła łazienka.

    Długo, ..... bardzo długo służyła mi moja radziecka podróbka Leica(i).

 

1988

 Emigracja: 

       (-właściwie oficjalnie ....  wyjazd turystyczny za zachodnią granicę)

Tu w Niemczech  zabrakło całego warsztatu. Do walizki zapakowałem tylko Zenita  .....i parę drobiazgów osobistych. ;)

     Negatywy  oddawałem  do wywołania w  specjalnym stoisku sklepu gdzie właśnie wpadłem  „po zakupy”

Po paru dniach  zdjęcia były gotowe, zrobione zapewne przez jakąś  Kodak-(owską) maszynerię czytaj -automat......  maaaa-saaa-kraaa !

 

 Potem krótki epizod z kamerą VHS-C. Fakt możliwości natychmiastowej weryfikacji  nagranego materiału, -podłączenie kamery do TV  ... (i oglądamy)  -była zapewne przyczyną chwilowej ,,zdrady fotografii na rzecz kadru ruchomego.

To właśnie owe ustrojstwo (kamerę) zabrałem po raz pierwszy na koncert muzyczny.

   Rok 1992 -Düsseldorfer Jazz-Rally -Zbigniew Namysłowski z bardzo młodym wówczas Leszkiem Możdżerem.

Mam parę kaset zachowanych z tamtego czasu.



XXI wiek

 

 Pierwsza „cyfrówka  -Canon Powershot A40 /przypadkowo  padło na tę markę/ -sensor 5,4x4,0 mm 2,0 Mpix -na karcie 8 MB wchodziło 50 zdjęć! -w końcu mogłem się wypstrykać!!!? 

Optyka, podstawowe funkcje nowego aparatu były mi znane, ale co to....  te pixele?  matryca? -co potrafi? -jak to ustrojstwo funkcjonuje? -wszystko to musiałem  ogarnąć, zrozumieć.

     -Aparacik okazał się przenośnym komputerkiem.

 

 

Początkowo należałem do grona sceptyków, stanowczo przekonanych, że błona fotograficzna nigdy nie zostanie zastąpiona, zwłaszcza przez jakąś... matrycę. Kluczową rolę odgrywała dla mnie plastyka obrazu – różnica, którą wówczas wyraźnie widziałem między fotografią wykonaną na kliszy a obrazem pochodzącym z zapisu cyfrowego

 

 

2008 

 No cóż, po sześciu latach pracy z kompaktowym aparatem oraz obserwacji niesamowicie szybkiego rozwoju technologii cyfrowego zapisu obrazu, musiałem nieco zweryfikować swoje poglądy.

Przyszedł czas, by sięgnąć „półkę wyżej” i zainwestować w bardziej zaawansowany sprzęt.

Marka? CANON. Decyzja została podjęta dawno temu – mój kompakt tej marki nigdy mnie nie zawiódł i do dziś działa bez zarzutu! Nowy zakup to model EOS 400D – lustrzanka wyposażona w matrycę 10,1 Mpix, zakres ISO 100–1600 i możliwość zapisu obrazu w formacie RAW – kluczowe parametry tego urządzenia.

To idealny wybór do dalszego doskonalenia warsztatu w świecie fotografii cyfrowej!

Niestety, w XXI wieku czas zdaje się biec szybciej. Moja "czterystka" (EOS 400D) już po zaledwie dwóch latach musiała ustąpić miejsca nowszemu modelowi o lepszych parametrach... Szaleństwo!

A przecież mój Zenit służył mi przez 28 lat

 


2010

 "Nowa Puszka" - Canon Eos 50D (15Mpix, zakres ISO 100-6400 z możliwością rozszerzenia do 12800)


 

 

Początowo uznałem jego cenę za zbyt wygórowaną, więc uzbrojony w cierpliwość postanowiłem poczekać jeszcze „chwilę”.

Gdy tylko cena spadła do „rozsądnego” poziomu, moja autokontrola osiągnęła apogeum – nie mogłem się oprzeć!

Trafiłem w dziesiątkę! Nie tylko z ceną, ale również dlatego, że nowy nabytek bajecznie wpasował się w moją pasję fotografowania... „Muzycznych Emocji”.

 

  -Niestety  nie trwało to długo.

       22.04.1014    -aparat został skradziony.

Przepadł wraz z całym wyposażeniem fleszem, obiektywem, uchwytem pionowym.

Do dnia dzisiejszego nie do końca pogodziłem   się  z tą stratą.

Skradziono mi nie tylko sprzęt, ale także moje emocje, pasję i zapał.

 



Po rocznej przerwie od fotografowania, czasie swoistego „niebytu”, przeżyłem bardzo trudny okres.

Muzyka to dla mnie fluid – wprowadza w niezwykły, często bajecznie kolorowy świat, pełen poetyckiego odbioru dźwięku. Czy zdarzało Wam się mieć łzy w oczach podczas słuchania muzyki? Mnie zdarza się to bardzo często! Tak, właśnie tym wszystkim jest dla mnie muzyka.

Te emocje i doznania najlepiej potrafię wyrazić za pomocą aparatu fotograficznego.

Dlatego rok 2014 był dla mnie tak niesamowicie bolesnym okresem.

 

 

                                                                                                                                                                                 

                                                                                                                                                                                    12.03.2015



Internet

 - Ważny element pasji

 Rok 2002 to początek mojej przygody z komputerem. Niedługo potem Telekom podłączył to ustrojstwo do internetu, a w sieci zaczęły powstawać foto-portale.

 

Pierwsze moje fotografie były oglądane przez internautów!

 -obce mi osoby! ! To właśnie wtedy wpadłem na pomysł połączenia dwóch pasji: fotografii i muzyki.

Od tamtej pory aparat fotograficzny zawsze towarzyszy mi na koncertach i festiwalach muzycznych.

 

 

Zaraz potem pierwsze  zapytania,  o możliwość wykorzystania moich prac; A.M.Jopek-(Klik) czy Melanie Lüther Management) -moje zdjęcia były (są) do obejrzenia w Argentynie -Oscar Giunta.

     fot.(Klik-1--2--3)

Tu  -na obczyźnie dzięki internetowi poznałem  wielu   ziomali. Wszystko zaczęło się  od muzyka   -„Ptaku" (Christoph Wrobel) -wpadła mu w oko jakaś moja fotka, przedzwonił, zapytał czy może wykorzystać moją pracę.

Dziś jest moim przyjacielem.

  Motywacja do dalszej pracy!?  -O TAK !!